W dniach 30.05. – 2.06.2016 r. uczniowie naszej szkoły byli uczestnikami wycieczki na trasie Wrocław – Kotlina Kłodzka – Jeseniki.
Przed wyjazdem, pomimo wczesnej pory, humory dopisywały na całego, więc wyprawa już zapowiadała się świetnie. I tak też było!
Najpierw zwiedziliśmy najatrakcyjniejsze zakątki siedziby województwa dolnośląskiego – Wrocławia. Podziwialiśmy Stary Rynek, którego centralną część stanowi strefa piesza. Jest to jeden z największych rynków staromiejskich Europy, z największym ratuszem w Polsce. Spacerowaliśmy po znanych mostach, m.in. Tumskim - zwanym także Zielonym , a ostatnio Mostem Zakochanych, który łączy Wyspę Piaskową z Ostrowem Tumskim. Tutaj zakochani, wymieniają miłosne zaklęcia, co przypieczętowują umieszczeniem kłódki na balustradzie mostu.
Podziwialiśmy Ostrów Tumski - najstarszą, zabytkową część Wrocławia, powstałą na obszarze przepraw na Odrze, pomiędzy ujściem rzek: Oławy na południu, Ślęzy i Widawy na północy. Rzeka rozgałęziając się na liczne odnogi utworzyła tu wyspy. Widzieliśmy m.in. archikatedrę św. Jana Chrzciciela, Uniwersytet Wrocławski. Wielką niespodzianką była możliwość dotknięcia, czy zrobienia sobie zdjęcia obok linii południkowej, ponieważ właśnie przez Uniwersytet biegnie jeden z południków!
Uśmiechy na naszych twarzach wywoływały spotykane na każdym kroku wrocławskie krasnale. Jest ich blisko 300 i ciągle „wprowadzają” się nowe. Kryją się w uliczkach i zaułkach, umykają przed wzrokiem przechodniów. Mielimy niezłą frajdę co chwila je znajdując.
Na pożegnanie dnia we Wrocławiu zwiedziliśmy zapierającą dech w piersiach Panoramę Racławicką. Monumentalne arcydzieło sztuki większość oglądała po raz pierwszy w życiu. Już same rozmiary budzą zachwyt i podziw. Panorama przedstawia zwycięstwo Tadeusza Kościuszki nad wojskami rosyjskimi w bitwie, która miała miejsce 4 kwietnia 1794 r., w czasie insurekcji kościuszkowskiej, pod wsią Racławice, znajdującą się obecnie w województwie małopolskim.
Po wrocławskich atrakcjach udaliśmy się w dalszą drogę. W miejscu naszego zakwaterowania, czyli w Willi Panorama w Kletnie pojawiliśmy się późnym wieczorem. Dzień pierwszy można było zaliczyć do bardzo udanych.
Drugiego dnia czekało nas nie lada wyzwanie – zdobycie Pradziada (najwyższego szczytu w całym paśmie górskim Wysokiego Jesionika - 1491 m n.p.m.). Wędrowaliśmy doliną Białej Opawy. Szlak ten jest uważany za najbardziej malowniczy we wschodniej części Sudetów. A to za sprawą licznych kaskad wodnych i małych wodospadów na potoku Białej Opawy. Cały czas szlak prowadził nas blisko potoku, więc towarzyszył nam szum wody. Wędrówka w takim otoczeniu była wielką przyjemnością. Dodatkowo ścieżka prowadziła nas raz po jednej stronie potoku, raz po drugiej, a przejście umożliwiały liczne mostki i kładki. Cała dolina ma około 3 km długości i głęboko wcina się w zbocza Pradziada i Wysokiej Holi. Na niektórych odcinkach tworzy nieduże kaniony. Strome zbocze zarośnięte gęstym lasem nadają całości charakter dzikiej nieujarzmionej przyrody. Dla ochrony zasobów tego miejsca utworzono tutaj rezerwat przyrodniczy.
W pewnym momencie las nagle się urwał i zobaczyliśmy przed sobą na wolną przestrzeń. To efekt wichury z 2004 roku. Zdecydowano, że powalone drzewa nie zostaną usunięte z tego terenu. Ma to ponoć pomóc w szybszym odrodzeniu lasu. Nasz szlak w końcu wyszedł z doliny i wprowadził nas na polanę, gdzie znajdowało się schronisko. Po chwili odpoczynku ruszyliśmy w dalszą drogę. Ta część trasy prowadziła nas już drogą asfaltową. Po około 20 minutach marszu wydawało się, że już za chwilę będziemy na szczycie. Znacznie bowiem zbliżyliśmy się do wieży radiowo - telewizyjnej, która na nim się znajduje. Jednak to przypuszczenie było błędne, ponieważ droga zaczęła okrążać wierzchołek, tak że przez kolejne 40 minut wieża była cały czas w tej samej odległości od nas, tylko teren wznosił się coraz wyżej. Z drogi mogliśmy podziwiać sąsiednie wzniesienia Hrubego Jesenika.
W końcu dotarliśmy na szczyt! Daliśmy radę!!! Z bliska obejrzeliśmy konstrukcję wieży. Wierzchołek iglicy jest najwyższym punktem Sudetów, wyższym niż czubek obserwatorium na Śnieżce. Sama wieża ma 162 m wysokości. Została zbudowana w 1983 r. W wieży znajduje się restauracja oraz stacja meteorologiczna. Natomiast na wysokości 1563 m n.p.m. znajduje się oszklony taras widokowy, z którego podobno przy dobrej widoczności można zobaczyć dalekie widoki: od Śnieżki na zachodzie, aż po Tatry na wschodzie. Niestety nie mogliśmy sami tego sprawdzić, ponieważ wszystko było tego dnia zamknięte. Może kiedyś uda nam się tam wrócić.
Ze szczytu zeszliśmy drogą asfaltową do schroniska, a stamtąd autobusem do bardzo malowniczej miejscowości – uzdrowiska Karlova Studanka. Miasteczko zachwycało zabytkowymi, drewnianymi zabudowaniami i piękną roślinnością. Skosztowaliśmy tam zdrowej, ale niekoniecznie smacznej, wody mineralnej.
Kolejny dzień również był pełen niespodzianek. Najpierw wjeżdżaliśmy kolejką linową o wdzięcznej nazwie „Linowa Babcia” na szczyt Czarnej Góry (1205 m n.p.m.), wznoszący się majestatycznie nad pobliskimi dolinami i grzbietami. Jest to piękne miejsce dla każdego turysty, chcącego poznać piękno natury i wspaniałe widoki Masywu Śnieżnika. Na samym szczycie od kilku lat stoi drewniana wieża widokowa o wysokości 14 metrów. Z wieży rozciąga się piękna panorama, widok na Kotlinę Kłodzką, otaczające pasma górskie, a czasem zauważyć można szczyty Karkonoszy. Jest to najlepszy punkt widokowy w Masywie Śnieżnika.
Po zdobyciu Czarnej Góry przyszedł czas na wielką atrakcję dnia – zjeżdżalnię grawitacyjną!!! „Czarna żmija” (bo taką nazwę nosi zjeżdżalnia u stóp Czarnej Góry) jest najdłuższą zjeżdżalnią grawitacyjną w Polsce. Ma 950 metrów długości i jest świetną atrakcją zarówno dla dorosłych jak i dzieci. Trasa zjeżdżalni została pieczołowicie zaprojektowana, ponieważ ma zapewnić każdemu z użytkowników pozytywne emocje i zabawę, niezależnie od wieku! Sprawdziliśmy to!!! Tak naprawdę jest!
Po tak wielkich emocjach i zastrzyku adrenaliny bez problemu weszliśmy na Górę Borówkową, która jest jednym z najwyższych szczytów Gór Złotych - 900 m n.p.m. Wyruszyliśmy spacerkiem z parkingu przy granicy Lutynia Travna - z Przełęczy Lądeckiej. Według naszego przewodnika, pana Piotra na zdobycie szczytu potrzeba ok. 1, 5 godz. My pokonaliśmy odcinek ok. 3 km i różnice poziomów ok. 300 m w godzinkę! Na szczycie przywitała nas 25 - metrowa wieża widokowa zbudowana w 2006 roku przez Czechów. Widoki z niej były przepiękne! Zwiedziliśmy jeszcze uzdrowisko w Lądku Zdroju. Skosztowaliśmy tamtejszej wody mineralnej, chłodziliśmy się przy fontannie, spacerowaliśmy po parku.
Wszyscy zmęczeni, ale pełni wrażeń wróciliśmy do pensjonatu. Ale to jeszcze nie był koniec niespodzianek. Wieczorkiem zasiedliśmy do wspólnego ogniska, zjedliśmy pyszne lody, a przede wszystkim wspólnie kibicowaliśmy Polakom w meczu z Ukrainą. Po meczu czekało nas pakowanie bagaży, przygotowanie do wyjazdu no i ostatnia noc!
Ostatniego dnia wstaliśmy wcześnie rano. Po pysznym śniadanku pożegnaliśmy się z Kletnem i wyruszyliśmy w drogę powrotną. We Wrocławiu jeszcze głośno „pokibicowaliśmy” na Stadionie Olimpijskim, pospacerowaliśmy po pięknym Ogrodzie Japońskim z zapierającą dech w piersiach roślinnością. Widzieliśmy też efektowną Fontannę Multimedialną oraz Halę Stulecia. Ostatnim punktem wycieczki było zwiedzanie otwartego w 2014 r. Afrykarium. Obiekt prezentował różne ekosystemy związane ze środowiskiem wodnym Czarnego Lądu. Łącznie znajdowało się tu 19 basenów i zbiorników przedstawiających m.in. rafę koralową Morza Czerwonego, hipopotamy nilowe, ryby słodkowodne jezior Malawi i Tanganiki. Głębiny Kanału Mozambickiego, gdzie występują rekiny, płaszczki i inne duże ryby pelagiczne można było podziwiać z podwodnego, akrylowego tunelu o długości o 18 m. Kolejna ekspozycja poświęcona była Wybrzeżu Szkieletów w Namibii, gdzie prezentowane były pingwiny przylądkowe (tońce) oraz kotiki afrykańskie. Dżunglę otaczającą rzekę Kongo reprezentowały zaś krokodyle i manaty - niezwykłe, roślinożerne ssaki zwane także syrenami. Mogliśmy podziwiać również lwy, żyrafy czy strusie.
Prosto z Wrocławia wyruszyliśmy do domu. Żałowaliśmy, że nadszedł koniec wyprawy. To były wspaniałe, pełne wrażeń dni.
Ogromnie cieszy jednak fakt, iż uczestniczy wycieczki w drodze powrotnej już planowali trasę wyprawy na przyszły rok. Połknęli bakcyla podróżowania i poznawania nowych miejsc! A o to chodziło!!!
Zdjęcia z wycieczki w albumie. Zapraszamy!!!